Poruszająca do głębi historia dziecka, któremu dane było przyjść na świat w złych okolicznościach - okropnym momencie historycznym, patologicznej rodzinie… Skończyłam czytać, zamknęłam okładkę, odłożyłam powieść… i dalej o niej myślę!
Erna, a właściwie Ernesine August, urodziła się pierwszego sierpnia 1940 roku w szpitalu psychiatrycznym. Jako trzydniowy noworodek została umieszczona w ochronce dla niemowląt. Poznajemy ją jako nieśmiałą, wycofaną, skrytą dziewczynkę, która z nikim się nie spoufala i stara się nikomu nie przeszkadzać. Początkowo jej całym światem jest Dom Sierot Obojga Płci w Breslau/Wrocławiu, później Dom Zdrojowy w Dusznikach-Zdroju. Obie instytucje prowadzone są przez siostry, stanowiące jedyną ostoję w życiu sierot.
Łatwo się domyślić, że rezygnacja, samotność i cierpienie stale towarzyszą „szwabskiej znajdzie”, której polskie dzieci dokuczają z powodu pochodzenia, złego akcentu, błędów w odmianie… Zawsze znajdą się jacyś prześladowcy, szukający słabszych, których można bezkarnie gnębić.
Erna była przekonana, że nie zazna rodzinnego szczęścia, że nikt jej nie zabierze do prawdziwego domu. Właściwie to pogodziła się z tym, że nigdy nie zazna „normalności”. A jednak pewnego dnia szczęście się do niej uśmiechnęło – spotkała ciepłą i życzliwą doktor Wandę, która postanowiła ją przysposobić. W życiu nastolatki dużo się zmieniło na lepsze… Niestety, nie na długo…
Równolegle do losów dziewczyny toczy się historia Eryka – którego poznajemy jako małolata zakochanego pierwszą szczenięcą miłością w kolaborantce Alinie, a z czasem - budzącego podziw i szacunek chirurga o międzynarodowej sławie. Z przerażeniem obserwujemy, jak z wrażliwego chłopca wyrasta na pozbawionego uczuć, emocji, ogarniętego obsesją despotę.
W pewnym momencie nitki życia bohaterów przecinają się… Zabieg powierzenia narracji tej dwójce sprawia, że wnikliwie możemy poznać ich myśli, motywy, odczucia. W żaden sposób nie jesteśmy w stanie przewidzieć biegu wydarzeń, co sprawia, że napięcie rośnie, emocje gęstnieją, niecierpliwie sięga się po kolejny rozdział…
Jest coś takiego w Ernie, co budzi sympatię. Bardzo jej współczułam, kibicowałam, marzyłam o szczęśliwym zakończeniu. Wzruszało mnie, że tak niewiele wymaga od życia, że z jednej strony próbuje pogodzić się z przeznaczeniem, a z drugiej – walczyć. Szczerze ucieszyłam się, że spotkała na swej drodze Irkę, Annę i Marusię…
Akcja powieści toczy się między 1941 a 1957 rokiem. W niewymuszony sposób do świadomości czytelnika dociera wiele elementów historii – zbrodnie wojenne, postępowanie z chorymi psychicznie w czasie wojny, zatajanie pochodzenia niemieckich sierot, likwidacja przytułków, dokwaterowywanie domowników, szybkie awanse karierowiczów w powojennej rzeczywistości…