'Dzienniczek siostry Faustyny' czytałam długo, ponad tydzień, ale nie żałuję. Bo mogłam spokojnie przyswajać sobie treść i przesłanie ten mistyczki i świętej.
Gatunkowo, 'Dzienniczek' zawiera kilka gatunków literackich: dziennik intymny, modlitwy, litanie, hymny, dialogi średniowieczne i poemat teologiczny. Moim skromnym zdaniem, bardzo dobre literacko. Język jest językiem potocznym, ale tylko tam, gdzie św. Faustyna mówi 'od siebie'. Tam, gdzie opowiada o objawieniach i o Bogu, to jest to język, który próbuje oddać całą głębię i niezwykłość objawień. Występują nawet określenia od św. Jana od Krzyża, których święta nie mogła znać, bo pamiętamy, ze jeszcze w czasie II wojny światowej Karol Wojtyła, żeby czytać św. Jana od Krzyża musiał nauczyć się hiszpańskiego - nie było tłumaczenia na polski.
'Dzienniczek' jest ogromną kopalnią przeżyć świętej, oddaje Jej walkę duchową o miłosierdzie, o to, żeby mieć dobroć wobec swoich wrogów, mówi o objawieniach i charyzmatach, przedstawia wizje, które poruszają i pokazuje świat zakonu i otoczenie św. Faustyny we wszystkich 'ludzkich' odcieniach relacji: wrogości i sympatii, zazdrości i szacunku.