Ksiązka, która zniszczyła mnie emocjonalnie. Książka, która na długo pozostanie w moim sercu.
To historia rodziny opowiedziana nam przez kilka osób, którym autorka poświęca osobne rozdziały.
Monika kobieta, córka, matka, żona (była ale jednak), ALKOHOLICZKA... Jeszcze niedawno wiodła szczęśliwe życie z ukochanym mężem i synami. Jak to często bywa małżeństwo nie przetrwało a problemy dnia codziennego powodują, że kobieta uzależnia się od kolejnych mężczyzn i niestety od alkoholu. Odtąd to właśnie wódka staje się jej najlepszą przyjaciółką, towarzyszką codzienności.
Paweł i Jeremiasz synowie Moniki. Wychowują się oni w brudnym, śmierdzącym wódą domu niezaznając matczynej miłości i wsparcia. Sceny gdy z dziecięcą naiwnością starają się odnaleźć choć odrobinę matczynego ciepła w ramionach pijanej kobiety łamią serce. Jeszcze bardziej przeraża fakt jak w wielu domach takie sytuacje są również szarą codziennością.
Dziewczyna Pawła prowadząc rozmowę z babcią chłopaka odkrywa jakże trudną historię tej rodziny. Nieudane małżeństwo kobiety, jej walkę o to by mąż zaakceptował ich córkę Monikę oraz walkę Moniki o miłość ojca. Dziewczynka była bowiem w oczach ojca dzieckiem ciągle niewystarczająco dobrym, nie zasługującym na jego uwagę.
Monika to kolejny przykład jak ogromny wpływ na dorosłe życie ma nasze dzieciństwo. Jej tragiczna hostoria, ciągła walka o akceptację i miłość kolejnych mężczyzn, nieleczona depresja w końcu choroba alkoholowa to wszystko jest żniwem jej trudnego dzieciństwa. Co najgorsze podobny los zgotowała ona swoim synom...
Ta historia porusza do głębi, zmusza do refleksji a zakończenie noż kużwa poprostu łamie serce. Ja długo po skończeniu ksiązki siedziałam patrząc przed siebie, nie mogąc ruszyć się z miejsca tuląc książkę do serca.
Ile wśród nas jest tytułowych "Dzieci cienia" starających się ukryć spuchnięte od płaczu oczy, siniaki, nieświeże ubrania czy burczący z głodu brzuch? Ile dzieci wraca do domu w którym nie ma ciepła i miłości tyko puste butelki po alkoholu?
Nawet pisząc te słowa z oczu płyną mi łzy..