Aluzyjność tytułu odnosi się rzekomo do ludowego, a na pewno romantycznego, obrzędu przywoływania zmarłych, potepionych i błędnych dusz. Mówiąc bez ogródek, jest to Berlin pośmiertny, ukazany w optyce jakiegoś agonalnego lub zmarłego Maleknowa, Breżniewa czy Susłowa-jeśli te nazwiska coś mówią dzisiaj komukolwiek. Mam nadzieję, że reszte powie sam tekst, który z cztstej sympatii do tarota podzieliłem na dwadzieścia dwa rozdziały.(ze wstepu)