Czym 11 września różnił się od śmierci księżnej Diany, Mundialu czy wojny w Zatoce? W odróżnieniu od tych pseudowydarzeń, 11 września był pierwszym od bardzo dawna wydarzeniem symbolicznym na skalę globalną - wydarzeniem, którego sprawcy rzucili globalizacji prawdziwe wyzwanie. Co więcej, w wydarzeniu tym - uważa autor i to jest jego główna teza - wszyscy mieliśmy swój bezwiedny udział. Czy nie marzyliśmy skrycie o upadku globalnej potęgi symbolizowanej przez World Trade Center? Czy w ogóle można nie marzyć o upadku potęgi, która osiąga taki stopień hegemonii? Czy na walące się Twin Towers nie patrzyliśmy z przerażeniem, fascynacją i… dziwną ulgą, że nareszcie coś wydarzyło się naprawdę? W esejach zebranych w książce Duch terroryzmu. Requiem dla Twin Towers autor wzywa do odrzucenia wszystkich narosłych wokół 11 września moralnych interpretacji (jedną z nich jest "wojna z terroryzmem") i powrotu do fascynacji obrazem walących się wież. To w niej kryje się podstawowa dla naszej kondycji tęsknota za prawdziwym, niewirtualnym światem, w którym jest miejsce nie tylko na Dobro, ale i na Zło, nie tylko na życie, ale i na śmierć, a przede wszystkim – na walkę na śmierć i życie.