W mojej ostatniej opinii pod trzecią częścią kwartetu pisałam, że nie spodziewam się przebicia czwórki ponad pierwszą część, która - w mojej ocenie - jest najlepszą częścią z całej serii. Teraz cieszę się, że się pomyliłam bo to jednak czwarta, ostatnia część kwartetu olandzkiego zrobiła na mnie największe wrażenie i przykuła najwięcej uwagi.
Tym razem rzecz rozbija się o czasy czystek i terroru stalinowskiego w ówczesnym ZSRR, kiedy to Józef Stalin rozpoczął wojnę z własnym narodem. Konsekwencją tego były liczne aresztowania na masową skalę, nieuzasadnione egzekucje oraz wielka sieć łagrów w całym ZSRR, zwana Gułagiem. Nie brakuje tu też odnośników do miejsca kaźni polskich oficerów oraz owianych złą sławą stalinowskich więzień m.in Łubianki.
Na zakończenie także i tutaj Theorin nie mówi ostatniego słowa, stawia natomiast zapadające w pamięć pytanie o ludzkie granice zemsty, przebaczenia i zapomnienia...