Gdy Marcin ginie w wypadku, rozsypuje się cały jej świat. Bez niego – nie chce już żyć. Jest słaba, czuje się nikim, wokoło widzi jedynie pustkę. Mało brakowało, a zupełnie by się poddała. Lecz z chwilą gdy dowiedziała się, że jest w ciąży, znalazła w sobie siłę do walki. Właśnie to zostało jej po Marcinie: nadzieja, że mała istota, którą teraz nosi pod sercem, do końca życia będzie jej o nim przypominać.
Tymczasem budzi się w ciemnym pokoju – przywiązana do krzesła, całkowicie przerażona. Nie ma pojęcia, co się stało i gdzie się znajduje. Wie tyle, że musi uciec, choć nie wie, w jaki sposób… ale musi ocalić synka! Gdy po raz pierwszy słyszy od porywaczy imię swojego zmarłego męża, drętwieje. Szukają go i zrobią wszystko, by dopiąć swego. Za wszelką cenę próbują wydobyć z niej informacje o jego miejscu pobytu, a ona może tylko uporczywie powtarzać im, że umarł. Wszystko zaczyna jej się mieszać. To, co oni mówią, jak mówią. Jakby byli pewni, że… Czy to realne? Czy Marcin okłamywał ją przez te wszystkie cudowne lata, które spędzili razem? Łudzi się, oj, jakże się łudzi, że Marcin żyje, jest, istnieje.
Życie nie zawsze jest dla nas łaskawe. Jednak bez względu na to, ile razy los sprawi, że upadniemy, możemy liczyć na drugą szansę. I to od nas samych zależy, czy ją wykorzystamy.