Książeczka w stylu "Zaopiekuj się mną" Holly Webb. Piękna, mądra i ciepła. Zawiera jednak opis rzeczywistości bardziej brutalnej - czy ze względu na polskie warunki? Oto bogata zmanierowana rodzina kupuje birmańską koteczkę z hodowli. Uważając ją za nową zabawkę. Która nudzi się po dwóch tygodniach. Często zapominają ją nakarmić i napoić. A że jadą na wakacje (na Teneryfę, wow), wyrzucają małą obok śmietnika.
Do oceny "rewelacyjna" zabrakło mi jednego punktu. Który dałabym, gdyby paskudna, podła rodzina została ukarana za całokształt, a w szczególności za porzucenie kota.
Tak, to jest karalne z ustawy o ochronie zwierząt. Porzucenie jest formą znęcania się.
Antypatyczna, nieludzka rodzina. Jakiś przykład jeszcze? "Jeżeli już, to kupimy rasowego, bo dachowiec nie pasuje do wystroju salonu."
Tacy ludzie nie powinni mieć ani zwierząt ani dzieci. Nigdy.
To źli ludzie. Po prostu, źli. Wszyscy, łącznie z gówniarzem.
Dobrze, że autorka pokazała, że takie żałosne karykatury żyją wśród nas. Bardzo dobrze, że budzą negatywne odczucia, że ich zachowanie zasługuje na potępienie. Zabrakło mi jednak w książce elementu, który zaspokoiłby moje poczucie sprawiedliwości. Chciałabym przeczytać o tym, że te snobistyczne pustaki dostały zarzuty i skierowano przeciwko nim akt oskarżenia, skutkujący wyrokiem skazującym.
Sprawiedliwy wyrok według mnie? Won z designerskiego wnętrza i wszyscy do kartonów na śmietnik. A głupi rozpuszczony gówniarz na przymusową reedukac...