„Dom w Jabłonkach” to lekka, zabawna i przyjemna książka, którą można przeczytać w dwa wieczory. Jest to opowieść o Lucynie, która wpadła na szalony pomysł, a później skrupulatnie wypełniła.
Lucyna postanawia kupić dom. Zrobiła to pod wpływem emocji, nie informując o tym swojej przyjaciółki, która nic nie zrobi gdy nie postawi tarota. Nowy dom, tak naprawdę nie jest nowy. To dom jej babci Anieli. Wchodząc do niego czuje się zapach konfitur, a gdy dłużej się w nim pomiesza można odkryć tajemniczy list babci oraz inne rodzinne tajemnice. Ale nie tylko te rodzinne sekrety wychodzą na jaw, ale również sąsiada mieszkającego za płotem, Szymona.
Jak ułoży sobie życie Lucyna w nowym miejscu? O co chodzi z Złotymi Jabłkami? Przekonacie się sami!
Tak jak pisałam wcześniej książka jest lekka i bardzo szybko się ją czyta. Autorka pięknie oddała urok starego domu i jego ogrodu, w którym pojawia się również krnąbrna Koza Stefka.
Zabrakło mi jednak czegoś w tej historii. Poprzednie dwie książki Pani Kamily Majewskiej dostarczyły mi bardzo dużo emocji, a opowieść w nich opisane nadal pamiętam. Natomiast Lucyna i Szymon nie skradli mojego serca. Nie dostarczyli mi emocji.
Pomimo to, nie uważam, że księża jest zła. Nie. Wydaje mi się, że jest inna od poprzednich autorki i na pewno znajdzie grono swoich odbiorców. Na pewno ekscentryczna przyjaciółka i krnąbrna koza oraz sąsiad, który coś skrywa dostarczą Wam uśmiechu na twarzy.