Żadne rozstanie nie należy do najłatwiejszych doświadczeń w życiu, a to właśnie spotyka Andiego. Ale podczas czytania wiedziałam czemu mu się to przytrafiło, bo autorka tak wykreowała jego postać, że się nie polubiliśmy.
To historia, przy której ciężko jest trzymać stronę, powiedzmy, pokrzywdzonego. Chłopak jest irytujący, mało rozgarnięty, roszczeniowy, i choć ma dobre serce - nie nadaje się do związku. I tak sobie czytałam o jego perypetiach, trochę bez emocji, i nawet momentami chciałam tę książkę porzucić. Dłużyła mi się i szczerze powiedziawszy, spodziewałam się spektakularnej końcówki.
Dla mnie to smutna historia o tym jak narzucony społecznie przymus "bycia z kimś" rzutuje na relację z samym sobą, ale też z drugą osobą.
Czy mi się podobało? Myślę że w odpowiednim czasie ta książka może komuś pomóc, pokazać inne spojrzenie na związki, jednak dla mnie w tym momencie nie trafiła. Przeczytałam, poznałam historię Andiego i pewnie szybko o niej zapomnę.