Książka, o której chcę Wam dzisiaj opowiedzieć dla części czytelników może jawić się jako dosyć kontrowersyjna, ponieważ opowiada m.in. o odchodzeniu z tego świata na własnych warunkach…
Wszystko to jednak osadzone zostało w bogatej fabule. Na kartach poznajemy małżeństwo Evelyn i Josepha, którzy spędzili ze sobą wiele lat, mają troje wspaniałych dorosłych już dzieci, a sami są już w podeszłym wieku. Dodatkowo okazuje się, iż Evelyn cierpi na chorobę Parkinsona, która błyskawicznie postępuje… Kobieta nie chce stać się ciężarem, przyczyną bólu oraz zmartwień dla swojej rodziny, dlatego wraz z mężem postanawiają dać sobie i dzieciom ostatni wspólny rok, a potem odejść jednocześnie, ponieważ nie potrafią bez siebie żyć.
Opowieść ta jest bardzo wielowątkowa, przybliża nam życie pary na przestrzeni lat – od dzieciństwa, (zawsze mieszkali po sąsiedzku) i niełatwej młodości – nierozerwalnie wiążącej się ze stratą, jaka jeszcze bardziej ich połączyła – poprzez rodzące się stopniowo uczucie, małżeństwo i rodzicielstwo, aż po czasy współczesne.
Ich wspólne życie rodzinne było bogate w miłość, wsparcie i zaufanie, lecz jednocześnie nie brakowało w nim nieobcych nikomu wzlotów i upadków, które również odcisnęły na nich swoje piętno.
Oprócz historii dotyczącej bezpośrednio dwojga głównych bohaterów poznajemy także losy każdego z ich dzieci, które rzecz jasna mają własny, niemały bagaż doświadczeń. Śledzimy zatem ich życiowe zmagania i to w jak różny sposób każde z nich podchodzi do decyzji podjętej przez ich ukochanych rodziców, którzy byli przy nich zawsze i w każdej nawet najtrudniejszej sytuacji obdarzali ich bezwarunkową miłością oraz stanowili oparcie.
Jak możecie się domyślać jest to książka niezwykle emocjonalna, wzruszająca i dająca wiele do myślenia. Autorka poruszyła w niej wątek wielkiej miłości i wieloletniej namiętności. Bowiem związek Evelyn i Josepha bywał także bardzo burzliwy. Ukazane w tej powieści różnorodne relacje międzyludzkie postawione zostają w obliczu zaistniałej choroby i związanego z nią nieuchronnego odchodzenia, nie tylko w aspekcie fizycznym…
Jeśli chcecie dokładniej poznać losy bohaterów to koniecznie zajrzyjcie na karty tej niesamowicie głębokiej i chwytającej za serce opowieści. Jak przyznaje sama Amy Neff praca nad tą powieścią zajęła jej aż dekadę, co zdecydowanie widać w przenikającym istotę rzeczy, subtelnym, a jednocześnie wyrazistym wydźwięku tej publikacji.
„Dni, gdy kochałem Cię najbardziej” to opowieść o przyjaźni, miłości i pięknym, choć niepozbawionym smutku i cierpienia życiu. Jest to także historia o odchodzeniu i pewnego rodzaju pogodzeniu się z takim stanem rzeczy, lecz także o wewnętrznym dojrzewaniu do takiego pogodzenia.
Czy Evelyn i Joseph ostatecznie spełnią swój plan? Co jeszcze przyniesie im rok, który zdecydowali się darować sobie i bliskim? Czy w tym czasie spełnią jeszcze jakieś swoje marzenia? Przekonajcie się sami sięgając po tę niespieszną, a jednoczenie ogromnie wciągającą powieść o ludziach ich wzajemnych relacjach i życiu pełną piersią.