Wśród arcydzieł romantyzmu "Demon" Michała Lermontowa jaśnieje własnym blaskiem. Blaskiem tak bardzo intensywnym, że z dystansu stulecia na niebie Byrona, Mickiewicza, Puszkina i Słowackiego świeci jak odrębna, nienależąca do żadnej konstelacji gwiazda. Gwiazda "mroczna" (mówiąc językiem epoki),gwiazda wyklęta, gwiazda bez ziemi... /z przedmowy Zbigniewa Bieńkowskiego/