Za mną drugi tom cyklu „Dar Anomalii” pióra Pawła Zbroszczyka, który miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Autora oraz Wydawnictwa Elfickiego.
Ta część diametralnie różni się od pierwszego tomu, który naprawdę był tylko albo aż wprowadzeniem.
W tej części dalej śledzimy losy Brena, Leby, Zadry i Pieprza. Jednak akcja diametralnie przyśpiesza. Nasza czwórka z jednych kłopotów będzie wpadać wprost w kolejne. Autor nie będzie ich oszczędzał. Dodatkowo Będą zmuszeni nie raz dokonywać trudnych moralnie wyborów, gdzie opcje będą jak wybór między dżumą, a chol3rą.
To wszystko sprawi, że w szczególności Bren i Leba dojrzeją. Szczególnie zauważalna będzie zmiana tego pierwszego. Chłopak z kogoś, kogo obchodzi jedynie czubek własnego nosa zmieni się w odpowiedzialnego mężczyznę mogącego poświęcić naprawdę wiele dla swoich bliskich. Zaakceptuje też misję, jaką wyznaczył mu los. Wiecie co jest fajne? Bren nie jest bohaterem, któremu wszystko przychodzi łatwo. Każde małe zwycięstwo okupione będzie potem, krw1ą i łzami. W dodatku mimo swoich umiejętności chłopak jest dalej zwyczajny, popełnia błędy i jest tak cudownie nieidealny.
W tej części poznajemy też bliżej naszego antagonistę. Chociaż niektóre momenty z nim nie były za przyjemne, fascynującym było zobaczyć jak myśli złoczyńca oraz z czego to wszystko wyniknęło.
Ten tom wciągnął mnie bez reszty. Śledziłam losy bohaterów z szybszym biciem serca i wypiekami na twarzy. Nie raz zamierałam ze strachu o nich. Jeden ujawniony szczegół zaś sprawił, że zbierałam szczękę z podłogi. Naprawdę nie mogłam się oderwać od lektury, aż nie przewróciłam ostatniej strony. I ja chcę więcej! Szczególnie, że historia kończy się w takim momencie, że po prostu trzeci tom potrzebny jest na już!
Jeżeli czytaliście pierwszy tom i niezbyt przypadł Wam do gustu, mam prośbę: dajcie szansę drugiemu. To już zupełnie inna historia. Pełna emocji, niebezpieczeństw i intryg. Nawet nie będziecie wiedzieć kiedy „połkniecie” te wszystkie strony.
Ja już nie mogę się doczekać kiedy będę mogła znowu zanurzyć się w ten świat.