No nie podobała mi się taka forma, takie lanie wody... Książka jest o uczuciach i relacjach, a zawiera synkretyczne elementy: pamiętnika, opowiadań, wierszy, listów... I nawet nie powiem, żeby to, co autorka opisuje było głupie, bo nie jest, ale dla mnie było.... nadęte. Może taka synkretyczna forma już nie jest aż tak odkrywcza jak 20 lat temu, gdy była pisana, a teoretycy literatury wieszczyli koniec powieści? Teraz wymagałabym od książki trzymania się tematu i zwięzłości, a tu równie dobrze może być 100 stron, jak i 300.