Bohaterka tej książki niejedno ma imię - mogłaby od biedy nazywać się Bridget Jons, której wrażliwość zamiast whisky ostrzyła annesexton. Mogłaby nazywać się Świętą Wyuzdaną Anis Nin, spotykającą swoje setne erotyczne spełnienie. Mogłaby nawet przez chwilę stać się przestraszonym facetem, który rozpoznaje kobiecość w sobie i nie wie za bardzo, co z nią zrobić. Na pewno jest kobietą, która zrozumiała, dlaczego Van Gogh obcią sobie ucho i dobrze wie, co znaczy cienka czerwona linia, która dzieli światło od ciemności.Treść tej książki balansuje między życiem a literaturą, literaturą a życiem, może stać się życiem w literaturze? Jest tu wszystko. Intymny dziennik przechdzący w wyrafinowany esej, wysokiej próby liryka, która niespodziewanie wyrasta rozpalonym od zmysłów opowiadaniem o Alicji. Jest e-mail i telefon komórkowy, który pełni rolę współczesnego konfesjonału. Forma tutaj nie jest określona raz na zawsze. Nie przypomina niczego co do tej pory napisano.