Około roku 1000: córka Eryka Rudego, Freydis, obiera kurs na południe. 1492: Kolumb nie odkrywa Ameryki. 1531: Inkowie wyruszają na podbój Europy. Scenariusz niemożliwy? Gdyby Inkowie mieli konie, żelazo i antybiotyki, mogliby pokonać konkwistadorów, a historia świata potoczyłaby się inaczej.
Cywilizacje to powieść osnuta wokół tej hipotezy. Atahualpa przybywa do Europy Karola V Habsburga. Co w niej zastaje? Inkwizycję hiszpańską, reformację Lutra, rodzący się kapitalizm. Cudowny wynalazek druku i strony, które mówią. Monarchie wyczerpane niekończącymi się wojnami i zagrożeniem ze strony osmańskiej Turcji. Morza opanowane przez piratów. Kontynent rozrywany przez religijne konflikty i dynastyczne kłótnie. A przede wszystkim zgnębiony i wygłodzony lud na granicy wrzenia. Żydzi w Toledo, Maurowie w Grenadzie, niemieccy chłopi – to mogą być sojusznicy. Z Cuzco do Akwizgranu, przez bitwę pod Lepanto – wizja globalizacji à rebours. Niewiele zabrakło, by stała się naszą rzeczywistością.