W kółko piszę o mojej miłości do debiutów, więc to może być już nudne, ale mam wrażenie, że ten rok przyniósł nam prawdziwy wysyp nowych nazwisk na kryminalnym rynku, co oczywiście niezmiernie mnie cieszy. Podobnie jak to, że w mrocznych gatunkach swoich sił próbuje coraz więcej osób zawodowo związanych z wymiarem sprawiedliwości i podejmuje nierówną walkę z mitami utartymi przez efektowne amerykańskie produkcje.
"Confessio" to książka, z którą miałam spory problem. Po dotyczytaniu jej do końca zrozumiałam chyba, z czego on wynikał. Po prostu spodziewałam się kryminału przemieszanego z thrillerem prawniczym i smaczków dotyczących pracy prokuratura. To, co stworzyła Natalia Kruzer, to raczej dramat obyczajowy, a inne wątki stanowią jedynie tło. Wstrząsające i okrutne, ale jednak tło.
Mimo trudnego początku, absolutnie nie żałuję tej lektury. Świadomie takich unikam, wolę krwawą miazgę na kartach powieści niż coś, co rozwali mnie emocjonalnie na drobniutkie kawałeczki, bo długo się po czymś takim muszę składać w całość. Czasami jednak warto wyjść poza własną strefę komfortu i przeżyć coś do głębi, mimo świadomości, że to tylko fikcja. A autorce trzeba oddać, że potrafi pokazać świat odarty całkowicie ze złudzeń, rzeczywistość, z którą trudno poradzić sobie inaczej niż płaczem z bezsilności. I w związku z tym zakończenie tej powieści zupełnie mi się gryzie z tym, co je poprzedza. Rozumiem, że to celowe działanie i ma pozostawić konkretny wydźwięk, wiem też, że jest w pełni prawdopodobne, ale po prostu do mnie w takiej formie nie trafia.
Trudna tematyka powieści splata się nierozerwalnie z wątkiem kryminalnym. I w śledztwie dostrzegamy dbałość o realizm, podejrzani nie pojawiają się znikąd, a weryfikacja dowodów nie odbywa się na pstryknięcie palcem. Mamy tutaj realia prokuratorskiej pracy - tonę papierów, wniosków i przede wszystkim mnogość prowadzonych równolegle postępowań. Paulina Wilczyńska to bohaterka, którą ciężko polubić, ale nie można jej nie doceniać. W życiu zawodowym i prywatnym po prostu daje radę, postępuje w zgodzie z własnymi przekonaniami, a kiedy trzeba potrafi o nie walczyć jak lwica. I jest w tym diabelnie skuteczna.
"Confessio" to wart uwagi debiut, a przede wszystkim swoisty hołd dla kobiet zmagających się z trudami samodzielnego wychowania chorych dzieci. Natalia Kruzer wykorzystała fikcyjną historię, by zwrócić uwagę społeczeństwa na w pełni realne problemy i ograniczenia codzienności matek. Nie mam złudzeń, że coś się dzięki temu zmieni, ale może ta świadomość sprawi, że przynajmniej przestaniemy oceniać ludzi, nie znając ich historii.
Moje 7/10.