Zapraszam na bloga po więcej recenzji :)
https://bookslikeroses.blogspot.com/To historia opowiadająca o pewnym policjancie, który podczas tzw. "nalotu" na kryjówkę przemytników, trafia przypadkiem na dziuplę handlarzy żywym towarem. Odnajduje tam straszliwie okaleczoną kobietę, której zwłoki poznaczone tajemniczymi znakami, tkwiły rozpięte na dziwnym trójnogu ustawionym w kręgu wypalonych świec. Ślady prowadzą w przeszłość do cuchnących bagien i sekty przywołującej demony... Wkrótce jednak detektyw zostaje odsunięty od sprawy, ale w żadnym razie nie przeszkadza mu to w rozpoczęciu prywatnego śledztwa, w toku którego trafia do pewnego studia fotograficznego gdzie odnajduje nagrania brutalnych gwałtów i tortur czarnoskórych kobiet. Wbrew otrzymanym ostrzeżeniom jakie dostaje zarówno z zewnątrz, jak i zza kurtyny "Ciemniej strony", czy ze strony własnego sumienia, udaje się w podróż do minionych lat, których wydarzenia zmieniły jakiś fragment jego duszy. Chcąc raz na zawsze uporać się z własną traumą, ale także zakończyć obłąkańczą działalność sekciarzy, ponownie wkracza w mrok niewyjaśnionych spraw, nieodkrytych i okrutnych sekretów pradawnego bóstwa...
Zaczyna się całkiem ciekawie; Przypadkowo odkryte zwłoki młodej kobiety, której ktoś zerwał skórę z pleców, a na reszcie ciała wyżłobił dziwaczne znaki przywodzące na myśl rytualne inkantacje mające znaczyć ofiarę poświęconą czystemu złu, to coś co rozbudza naszą wyobraźnię i pobudza ciekawość, naprowadzając na grupę osobliwych fanatyków szepczących dźwięcznie brzmiące mantry gdzieś w szpetnych zakamarkach, cuchnących przede wszystkich strachem, co czyni je idealnie klimatycznymi miejscówkami dla tego typu przedsięwzięć. Chcemy więcej, ale im dalej w treść tym ma się coraz większe wrażenie, że opowieść jest napisana dość chaotycznie, a sama fabuła mająca być okultystycznym kryminałem, zawierającym wątki mitologii Voodoo zaczyna być nieco nudna i chwiejna pod względem spójności. Akcja tej powieści toczy się ślamazarnie, mając po drodze trochę lepsze momenty gdzie nabiera smaku i wyrazistości, dzięki czemu treść zaczyna być łatwiejsza w odbiorze, a wydarzenia śledzi się z ciekawością. Niestety takich chwil jest stosunkowo za mało, przez co czyta się ogólnie dość ociężale. Sporo wątków uciętych jest w nieodpowiednich miejscach, dużo jest niedopowiedzianych i pozostawionych jako otwarte, choć mogły zostać znacznie bardziej rozbudowane, a przez to dodać powieści głębszej barwy i wartości, dzięki czemu nie zostałaby koniec końców odebrana jako przeciętne czytadło. Mimo interesującego wątku wiodącego i dość złożonej problematyki jaką jest handel ludźmi, istnienie i system działania kultów, czy ich doktrynerstwo, a także rasizm i segregacja ludzi określając ich mianem "Lepszych" i "Gorszych", powieści zabrakło charakteru i spoistości przedstawionych w niej wydarzeń, a najciekawszy jej wątek został zaledwie muśnięty, przez co potencjał jaki na początku wykazywała, został zaprzepaszczony.
Główny bohater również nie należy do pozytywnych cech tej książki. Jest antypatyczny, wręcz irytujący! Ma jakiś plan na całą sprawę, ale to jedynie jakieś niewyraźne zarysy, bowiem konkrety nie mogą przebić się przez zasnuty alkoholowymi oparami umysł, przez co odnosi się wrażenie że gliniarz błądzi jak gdyby we mgle, po omacku poszukując właściwego tropu, który będzie stanowił siłę napędową popychającą go do właściwego i przede wszystkim sprawnego rozwikłania sprawy. Tymczasem snuje się od osoby do osoby, z miejsca na miejsca, polegając głównie na mocy sprawczej zwyczajnego przypadku, a dowody i poszlaki zebrane podczas śledztwa, o którego miano skrupulatnego walczy chyba sam ze sobą, składają się w mozaikę czasem na siłę złączonych ze sobą puzzli stanowiących lekko wypaczony obraz całości przypadku. To również chwiało fabułą i sprawiało, że była drażniąca w odbiorze. Rzeczą która dobrze zagrała w tej powieści była użyta w niej forma i język. Prócz tego, że niemało było zawartych w niej drastycznych i zbyt dosadnych opisów zbrodni, ani też autor nie szczędził soczystych wulgaryzmów, co nadawało powieści bądź co bądź nieco cierpkiego smaku jak na kryminał przystało, to były także opisy w których zaczytywało się z przyjemnością. Użyte metafory określające zachowania, postaci czy scenerię stanowiły przyjemny kontrast, co było naprawdę przyjemne w odbiorze.
Niestety koniec końców zawiodłam się powieścią pana Lewandowskiego, który zainteresował mnie swoim pomysłem lecz niestety sposobem jego realizacji nie zdołał zatrzymać mojej ekscytacji i ciekawości. Z nieznacznym trudem dotarłam do zakończenia, które moim zdaniem zostało również bardzo okrojone, a tym samym nie do końca zrozumiałe i pozbawione sensu. Czegoś w nim zabrakło, jakiegoś większego wyjaśnienia, bądź puenty która należycie zamknęłaby wydarzenia i w jakimś stopniu podreperowała odczucia względem całości. Dlatego uważam, że ta pozycja to zwykły "Zabójca czasu", jaki bardzo szybko ulatuje z pamięci, pozostawiając po sobie nutkę rozczarowania i braku spełnienia z obcowania z literaturą.