Ta książka była/jest wszędzie. Widziałam ją nie tylko w księgarniach, czy na portalach czytelniczych. Jej reklama zdawała się mnie osaczać. Kiedy w końcu pojawiło się podejrzenie, że reportaż wypadnie mi z lodówki, to w końcu zakasałam rękawy i odpaliłam audiobooka.
Autorka wykonała ogrom pracy, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Książka jest napisana spójnie, fajnym językiem i za to również należą się brawa. Niestety, z mojej strony ta pozycja więcej komplementów nie dostanie, więc jeśli jesteście fanami tej lektury, to najlepiej zakończcie czytanie mojej opinii w tym miejscu.
Pochodzę ze wsi. Moi rodzice pochodzą ze wsi. Również moi dziadkowie i – o dziwo – pradziadkowie także pochodzą ze wsi. Podczas tej lektury poczułam się jak kretynka. Mam wrażenie, że książka powstała tylko po to, żeby szokować czytelnika. W audiobooku aż się prosiło, aby dodać głosy zachwyconych słuchaczy, którzy co chwilę zgodnym chórem reagowaliby gromkim „łooooo” na rzekome rewelacje przedstawione w reportażu. Podczas lektury zdziwiły mnie dwie rzeczy, cała reszta to kwestie, z których doskonale zdawałam sobie sprawę. Co więcej, uważam, że każdy człowiek posiadający odrobinę wyobraźni może sobie uzmysłowić jak (mniej więcej) wyglądały realia dawnej wsi. Czy aż tak bardzo powinno nas szokować, że kobiety były bite, wcześnie wydawane za mąż i miały ograniczony dostęp do edukacji? Bo mam wrażenie, że cała książka opiera się na tych trzech filarach i mogłaby się zakończyć po 300 stronach. Co więcej – zupełnie został pominięty fakt, że zdecydowanej większości kobiet ten stan rzeczy odpowiadał: same chciały jak najwcześniej wyjść za mąż, nie chciały się uczyć, jedyną wartością było pole i inwentarz. Dlaczego w książce nie ma rozmów z potomkami bohaterek, którzy mieszkają na wsi? Dlaczego słuchamy tylko relacji osób, które ze wsią nie mają nic wspólnego?
Przykro mi jest, że mam takie zdanie, a nie inne. Nie twierdzę, że reportaż jest zły, ale sądzę, że ludzie, którzy wychowali się na wsi i spędzili wiele godzin na słuchaniu opowieści swoich przodków, to nie dostaną tutaj niczego nowego. Chętnie natomiast sięgnę po inne reportaże Autorki.