Jagoda jest pediatrą, kocha dzieci, jednak niedane jej było mieć własnego. Namawia męża na adopcję, jednak on nie chce o tym słyszeć. Pewnego dnia na jej oddziale pojawia się pewien chłopiec, który nie miał łatwego życia. Jest zlękniony, pobity, nieufający nikomu. Praktycznie od razu skrada serce pani doktor, która pragnie zabrać go, chociaż na święta do domu.
Malina jest żoną i szczęśliwą mamą. Jej codzienność to zajmowanie się domem, pomoc w gospodarce i opieka nad dziećmi, pomoc teściowi. Może nie jest idealnie, ale jest naprawdę dobrze, a przynajmniej do momentu, w którym okazuje się, że jej mąż zbyt wiele zainwestował i ich gospodarstwo może tego nie przetrwać. Jedynym ratunkiem jest sprzedaż domu rodzinnego. Tylko jest jeden problem.
Jagoda i Malina są siostrami, które w latach młodości się pokłóciły i nie utrzymują kontaktu do tej pory. Jak w takiej sytuacji sprzedać dom, który należy do nich oboje? O co poszło siostrą, że nie mają kontaktu tak wiele lat? Czy Jagodzie uda się przekonać męża, aby wzięli chłopca na święta Bożego Narodzenia do swojego domu? Jak potoczą się losy obu sióstr?
Uwielbiam świąteczne książki, a ta taka była i zdecydowanie mi przypadła do gustu. Historia okazała się ciekawa, wciągająca, wywołująca emocje, pełna świątecznej magii. Akcja sprawnie poprowadzona, z ciekawymi zwrotami.
Książkę czytamy z perspektywy obu sióstr, co moim zdaniem wiele wnosi. Dzięki takiemu rozwiązaniu poznajemy myśli, uczucia, punkt widzenia zarówno Jagody, jak i Maliny.
Głównymi bohaterkami są obie siostry i moim zdaniem są postaciami ciekawymi. Bardzo się od siebie różnią, a jednocześnie okazuje się, że łączy ich więcej niż początkowo można by pomyśleć. Jednak dokładnie jakie są, musicie odkryć już sami, a warto.
„Chata pod starym świerkiem” to ciekawa książka ze świętami w tle. Z przyjemnością polecam.
Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA