Niecały rok temu, po zachwycie jaki przyniosła lektura „Ceny milczenia” Jakuba Pawełka, miałam nadzieję, że będę miała okazję poznać dalsze losy trojga bohaterów i zagłębić się ponownie w wykreowanym przez autora świecie. Świecie, w którym dawna magia odchodzi w niełaskę, a prym wiodą inżynierowie ze swoimi wynalazkami, fabrykami i brakiem jakiegokolwiek poszanowania dla siły roboczej.
W siedmiu opowiadaniach będących kontynuacją przygód Wernara, Maeidy i Hakarda poznamy brutalne prawa rządzące tym światem. Wraz z empatycznym najemnikiem przeciwstawimy się okrucieństwu i podłości inżynierów, ratując choćby jedną istotę, której życie jest zagrożone. Z dziedziczką Koralowego Przesmyku i towarzyszącą jej Traperką poznamy ogrom manipulacji możnych tego świata i bezsilność w starciu z nimi. W końcu z prawym rotmistrzem zanurzymy się w chaosie walki i śmierci, za którą zostanie pociągnięty do odpowiedzialności. Czy słusznie?
Szczególnie poruszyły mnie fragmenty dotyczące Wernara, który dzięki magii zyskał nie tylko niemal nieśmiertelne ciało, ale i niezwykle empatyczną duszę. Ten kontrast siły i wrażliwości wzrusza równie mocno, jak jego zaangażowanie w obronę najsłabszych i pokrzywdzonych bez względu na to, czy jest to dziecko, czy pies. I bez zważania na konsekwencje.
Tak łatwo zatopić się w tym świecie, spojrzeć na niego oczami bohaterów, z których i ci drugoplanowi są postaciami niezwykle barwnymi. I choć to powieść z gatunku fantastyki, to prócz...