27 sierpnia nastąpiło pierwsze zbrojne starcie. Tatarzy wpadli na podjazd kozacki, liczący paręset szabel. Ordyńcy, chociaż liczniejsi, nie mogli się uporać z przeciwnikiem i wezwali Turków na pomoc. Odsiecz nadeszła wkrótce i rozpoczął się bój. Osaczeni Kozacy walczyli bez nadziei zwycięstwa i bez możliwości wymknięcia się z matni, lecz nie upadali na duchu zadając ciężkie ciosy nieprzyjacielowi. Według wyliczeń oficerów sułtańskich na 1 Kozaka przypadało 7 zabitych Turków. Część mołojców schroniła się w rozległej pieczarze i ogniem z samopałów raziła wroga. Turcy żadną miarą nie mogli się do niej wedrzeć, wreszcie rozpalili wielkie ogniska przed wejściem, aby dymem zadusić obrońców. Kozacy wypadli wówczas z jaskini i dostali się w ręce tureckie, gdzie czekał ich los okrutny. Większa część podjazdu walczyła w lesie i odpierała kilkakrotnie nieprzyjacielskie szturmy. ?Bronili się nad wiarę ludzką dobrze\" ? pisał Jakub Sobieski. Walka ciągnęła się dwa dni. Pozostało ostatecznie przy życiu 30 mołojców, wyczerpanych i przemęczonych do najwyższego stopnia, niezdolnych do dalszego wysiłku. Turcy wzięli ich do niewoli i, z rozkazu sułtana, wszystkich wymordowano. Teofil Szemberg, który jako wysłannik z listami od hetmana do wielkiego wezyra przebywał właśnie w obozie tureckim, wysłał o całej sprawie relację do Chocimia. Wywarła ona wielkie wrażenie, dzielnych Kozaków znad Prutu przyrównywano do starożytnych obrońców Termopil.