Coraz rzadziej sięgam po zagraniczne powieści, ale gdy na widok jakiejś poczuję, że jest warta mojej uwagi, to staram się tego nie ignorować. Czasami wystarczy mi sama okładka lub nawet tytuł, innym razem dopiero opis pobudza moją wyobraźnię, ale najważniejsze jest to, że najczęściej są to strzały w dziesiątkę i tak było też tym razem.
"Błyski w mroku" to genialny debiut Stacy Willingham. Zaangażowałam się w tę lekturę całą sobą i nie mogłam się oderwać, dopóki nie poznałam zakończenia. W tej książce znalazły się wszystkie elementy stanowiące dla mnie wyznacznik świetnego thrillera psychologicznego i co jeszcze istotniejsze nie ma ona słabych punktów.
Seryjni mordercy stanowią popularny motyw literatury gatunkowej, ale najczęściej to właśnie oni są głównymi bohaterami. Nieco inaczej było w tej powieści, tutaj postacią, wokół której wszystko się kręciło, była Chloe żyjąca z piętnem córki potwora. Jej kreacja naprawdę daje do myślenia, można łatwo wyłapać różnice między tym, jak jest postrzegana, a tym, co czuje. Niewiele trzeba, by jej mozolnie budowany świat runął po raz kolejny.
Proces dochodzenia do prawdy był dla mnie niezwykle fascynujący, w ogóle nie wiedziałam, czego się spodziewać, wciąż pojawiały się nowe okoliczności, które rozwalały wszystkie moje teorie zarówno te odnoszące się do teraźniejszości, jak i do przeszłości.
Okazało się jednak, że od początku miałam dobre przeczucie, bo choć nie rozgryzłam całej intrygi, w zasadzie nie byłam nawet blisko prawdy w żadnym jej elemencie, to gdy tylko pewna postać się pojawiła, pomyślałam, że idealnie pasuje do roli sprawcy i się nie pomyliłam. Mam więc satysfakcję, a jednocześnie jestem zachwycona tym, jak zaskakująca to była historia.
"Błyski w mroku" to fantastyczny debiut oparty na dość mocno eksploatowanym motywie, jednak daleki od wszelkich schematów. Stacy Willingham oczarowała mnie swoim stylem, umiejętnym budowaniem fabuły i ciekawymi, niejednoznacznymi bohaterami. Będę jej kibicować w dalszej pisarskiej drodze i na pewno sięgnę po jej kolejne powieści.
Moje 9/10.