"Wiele miesięcy minęło od listopada, kiedy zaczęłam tę opowieść. Zajęła mi dużo czasu, ponieważ trudniej mi było przywrócić do życia zapomniane fakty, niż je wymyślić. Pamięć stawia opór. Nie mogłam liczyć na reminiscencje wywołane brzęknięciem dzwonka w starym sklepie czy zapachem przejrzałego melona, ponieważ udawało mi się odnaleźć jedynie siebie i swoje letnie wakacje w Y..
Postaci swego ojca szukałam w sposobie, w jaki ludzie siedzą w poczekalniach i się w nich nudzą, przywołują dzieci lub machają na pożegnanie na peronach dworców"
"To nie jest biografia i oczywiście też nie powieść, może coś z pogranicza literatury, socjologii i historii. Trzeba było, żeby moja matka, urodzona w zdominowanym środowisku, z którego chciała się wydostać, stała się historią, abym ja mogła poczuć się mniej samotna i sztuczna w dominującym świecie słów i idei, do którego przeszłam, tak jak tego chciała.
Już nie usłyszę jej głosu. To ona, jej słowa, ręce, gesty, sposob, w jaki się śmiała i poruszała, łączyły kobietę, którą jestem, z dzieckiem, którym byłam. Straciłam ostatni łącznik ze światem, z którego się wywodzę."
Urywki wspomnień, pamiątkowe nagrobki spisywane w pamiętniku Annie Ernaux, niewielkie epitafia najbliższych Noblistce osób - znajdziemy je w wydanym właśnie zbiorku "Bliskich". Najprościej powiedzieć, iż są to trzy krótkie opowieści, oparte na historiach, relacjach i emocjach skupionych wokół ojca, matki...