Polubiłam trylogie, dlatego że to taki rodzaj serii, który wymaga od autora równego poziomu. Pierwszy tom musi zaintrygować, żeby w ogóle czytelnicy chcieli sięgnąć po kolejne. Drugi nie powinien być gorszy, ale najlepiej, gdy jest troszkę spokojniejszy, skupia się na bohaterach. A trzeci - wiadomo, finał ma sprawić, że zapamiętamy całość na długo.
"Biel" jest właśnie trzecim, bez wątpienia najlepszym tomem trylogii "Kolory zła", ale raczej zapadającym w pamięć jako jedna powieść, a nie część całości, choć znajdują się w niej odpowiedzi na pytania, które pojawiły się już przy "Czerwieni", dlatego tak istotne jest w tym przypadku czytanie po kolei.
Nie ukrywam, że dla mnie wątki związane z przeszłością bohaterów są z reguły najbardziej intrygujące i tak też było przy tej serii, choć nie spodziewałam się, że autorka poświęci im niemal cały tom finałowy. Wspominałam przy recenzji drugiej części, że prokurator Leopold Bilski nie przypadł mi do gustu, więc muszę przyznać, że po "Bieli" mój stosunek do niego stał się bardziej pozytywny. Fabuła dotyczyła w głównej mierze przeszłości jego rodziny i z ogromnym zafascynowaniem odkrywałam jej kolejne karty.
Jestem pełna podziwu dla autorki, bo udało jej się stworzyć nie tyle tło, co osobną historię, która trzymałaby w napięciu nawet gdyby nie była tak ściśle powiązana z teraźniejszością. Zresztą od pierwszego spotkania z jej twórczością nie miałam wątpliwości, że jest mistrzynią w budowaniu wielowarstwowych intryg i nie boi się podejmować trudnych, choć ważnych społecznie tematów. Dodatkowo w tym tomie wątki erotyczne były w pełni uzasadnione fabularnie, więc mnie nie drażniły i mogłam w pełni docenić akcję powieści.
"Biel" to rasowy, trzymający w napięciu kryminał, w którym, tak jak w życiu, nic nie jest jednowymiarowe i nawet akcja toczy się równolegle dwutorowo. Zdecydowanie jest to najlepsza książka z dotychczas wydanych Małgorzaty Oliwii Sobczak i mam nadzieję, że będzie mi dane zachwycać się podobnymi. Myślę, że jeszcze nie raz namiesza na polskiej scenie literackiej.
Moje 8/10.