Czy można pisać o książce, nim się ukaże? A nie chodzi tu o wcale częstą dziś praktykę recenzowania nowości literackich na podstawie szczotek czy pedeefów. Przypadek jest nieporównanie bardziej intrygujący: Dziennik Mirona Białoszewskiego, którego całość wydana zostanie w roku 2010. Niewielkie fragmenty tego dzieła mają już swoje prasowe pierwodruki. W ciągu dwunastu lat pojawiło się trzynaście urywków, które stanowią w sumie zaledwie ułamek liczącego dwa tysiące stron diariusza. Czy da się już teraz pisać o Dzienniku? Niniejszy tom - na który złożyły się teksty przygotowane przez uczestników spotkań Pracowni Literatury Polskiej po 1989 roku, działającej w Instytucie Filologii Polskiej UWr - świadczy, że nie jest to całkiem niewykonalne. To pierwsza książka z dziedziny mironologii diarystycznej; jej autorzy znajdują się zatem w sytuacji zarówno ekscytującej, jak i nie wolnej od niepokoju. Ranga nadchodzącej konfrontacji jest zbyt wielka, aby do czasu pełnego wydania Dziennika zabrakło napięcia.