uważam, że ta książka miała dobry pomysł na siebie, ale autorka chciała także trochę romansu (wiecie, ludzie aro/ace nie istnieją so musiał być motyw miłosny); ale autorka nie chciała żeby to był kolejny-hetero-romans, typowy, tak jak Lumikki nie jest typową postacią (może zbyt egdy czasami, ale cmone, dorastałam gdy bycie emo było modne); ale czuje się jakby to było queerowe i nie-queerowe, queerfobiczne w tym samym czasie (wybaczcie jeśli ktoś uważa to zaspoiler, specjalnie używam słowa queer aby nie pokazać jaki to był typ relacji). czułam jakby cały romans był zepchnięty na dwadzieścia-kilka stron i wtedy - zapominamy o tym. nie słyszeliśmy o tym wcześniej, nie usłyszymy za bardzo o tym później. później, podczas czytania (tak, czyta się tę książkę szybko) czekałam, aż historia wróci do tego, jakby się wydawało, ważnego elementu fabuły, prawda? źle. przynajmniej ja tak to postrzegałam; jakby ktoś powiedział: hej potrzebujemy queerowej reprezentacji (i nie oceniam, czy to była dobra queerowa reprezentacja, nie polubiłam postaci, bo bylx dupkiem, a nie dlatego, że bylx queer) - mamy to, okej, wracamy do fabuły. dla mnie wypadło to słabo.
bardziej podobała mi się pierwsza część, ta nie była zła, poza romansem, ale jest coś nierealnego w realnym świecie książki; wiem, że są cuda na tym świecie, ale tyle? jednej osobie? Lumikki czasem wydaje się "wychodzić z roli", jakby była inną postacią niż w jedynce.