No właśnie: I co? Może skieruje je na Moskwę? - ściszył głos prawie do szeptu. Musiałem się ku niemu nachylić, by cokolwiek usłyszeć. - Da pan głowę, że to niemożliwe? Bo ja nie. Widziałem, co robił w dzieciństwie i co robi teraz. Wybicie szyb na Karowej nie było dla niego żadnym kłopotem. Może ściągnięcie z kosmosu jakiegoś krążącego głazu i skierowanie na Moskwę wyczerpie go bardziej? Może? Może nawet umrze?... - z opowiadania tytułowego.