Rewelacyjna i barwna opowieść o historii Berlina. Mimo znacznej objętości nie nudzi, nie przytłacza. Alexandra Richie pisze obrazowo i lekko, a przede wszystkim przeciekawie – łączy losy stolicy Niemiec z losami narodu, początkowo rozdrobionego, poszatkowanego, aż po czasy, gdy jednoczy się pod jednym dynastycznym berłem. Staje się wtedy „Metropolia Fausta” historią państwa, w której jak w wielkim kotle Autorka miesza wielkie wydarzenia z ruchami społecznymi, myślą filozoficzną, kulturą, architekturą i sztuką.
Stolica, na początku swej „kariery”, widocznie odstaje swym wyglądem i wygodami od stolic europejskich. Szybko jednak nadrabia zaległości, a przynajmniej stara się je nadrobić, co wcale nie jest takie łatwe. Jako miasto wydaje się być dla mu współczesnych tworem nieco sztucznym, dziwnym, ukazującym się nagle gdzieś ze środka lasów, które miota się w konieczności nadrobienia straconych wieków. Wywodzące się z elektorskiej biedy (i słowiańskich początków!), odbudowywane po nadejściu niszczycielskich szwedzkich i francuskich hord, po absolutystyczną, gwałtowną, „żołnierską” zabudowę, staje się monumentalne i nieco sztuczne, zimne i wojskowe, ale z sukcesem pokazujące potęgę Prus. Wreszcie Berlin staje się soczewką, w której buduje się i skupia niemiecki nacjonalizm i militaryzm, gdzie leczy się francuskie kompleksy (był okres i taki, że miasto przypominało typowe francuskie miasteczko), a jednocześnie tworzy nowe ruchy społeczno-kulturalne, które z powodzenie...