Bajki z Auschwitz? Jak to możliwe, że w obozie koncentracyjnym, gdzie cierpieli i ginęli ludzie, powstały bajki dla dzieci, z pięknymi kolorowymi ilustracjami i starannie wykaligrafowanym tekstem?
Otóż niektórzy z więźniów pracowali przymusowo w esesmańskich biurach, gdzie tworzone były plany rozbudowy obozu, stąd też mieli dostęp do farb, kalki, papieru oraz urządzeń kopiujących.
Któregoś dnia, w pobliżu magazynów, gdzie niemieccy naziści przechowywali rzeczy zrabowane ludziom, których przywozili do Auschwitz i mordowali, jeden z więźniów znalazł kolorową książeczkę dla dzieci. Pokazał ją kolegom. Wszystkim stanęły przed oczami pozostawione w domach, nie widziane dawno ich własne dzieci. I tak narodził się pomysł stworzenia dla nich bajeczek. Oczywiście to zakazane zajęcie wymagało zachowania nie lada ostrożności, gdyż wykorzystywanie materiałów biurowych niezgodnie z ich oficjalnym przeznaczeniem było uznawane za sabotaż i groziło śmiercią.
Pracując skrycie, w tak niebezpiecznych warunkach, udało im się napisać, narysować i pokolorować przynajmniej sześć bajek, których reprinty, czyli wierne reprodukcje, znajdują się w tej książce.
Gotowe bajki więźniowie wynieśli potajemnie z biura. Korzystając z nieuwagi esesmanów, udało im się przekazać je zaufanym robotnikom cywilnym, z którymi stykali się w czasie prac budowlanych poza terenem obozu. Ci dobrzy ludzie dostarczyli je pod wskazane adresy. I tak książeczki trafiły do dzieci jeszcze podczas wojny.
Na przykład jeden egzemplarz „Bajki o zajączku, lisie i kogutku” dotarł do córki więźnia Auschwitz, Artura Krzetuskiego, a drugi do Felicjana, syna Bernarda Świerczyny. Felicjan nie doczekał powrotu taty – Niemcy zamordowali go tuż pod koniec wojny. Inna bajka trafiła w ręce pięcioletniej Alojzy Kotulek, której mama pomagała więźniom, dostarczając im żywność i lekarstwa. Mała Małgosia, córka pani Lewińskiej, również pomagającej więźniom, otrzymała w dowód wdzięczności dwie bajki.
I tak, nawet w tak mrocznym miejscu, gdzie cierpieli i ginęli ludzie, powstały bajki dla dzieci, z pięknymi kolorowymi ilustracjami i starannie wykaligrafowanym tekstem – świadectwo rodzicielskiej miłości i nadziei na lepszy świat.
O bajkach
„Bajka o przygodach czarnego kurczątka” opowiada o tym, jak Murzynek wybrał się ze swoim bratem Mniszkiem na wędrówkę po świecie, mimo przestróg matki-kwoki. To prawdopodobnie pierwsza bajka powstała w Auschwitz.
„Bajka o zajączku, lisie i kogutku” to historia zajączka, którego chatkę zajął lis. Jest to tłumaczenie z języka czeskiego. Brak bliższych informacji o oryginale.
„O wszystkim co żyje” jest zbiorem wierszy o owadach, ptakach, zwierzętach, które można spotkać na polu, łące i przydomowym podwórku. Jej pierwowzorem również była czeska bajka o nieznanym tytule.
„Wesele w Osach Wielkich” opowiada o ślubie i weselu osy z trutniem, o ich gościach – owadach z łąk, lasów i pól – oraz o tym, jak się bawiono. To jedna z dwóch bajek bez ilustracji. Zachowała się na dwóch kartkach papieru, zapisanych z obu stron.
Tytułowy bohater „Olbrzyma-Samoluba” jest zazdrosny o swój ogród i bawiące się w nim dzieci. Bajka powstała na podstawie opowiadania Oskara Wilde’a „The Selfish Giant”, ale – w przeciwieństwie do oryginału – ma formę wiersza. To druga, nieilustrowana bajka.
„Opowieści kota uczonego” opisują przygody zajączków, które wymykają się spod opieki rodzicielskiej i przeżywają różnorodne przygody. Muzeum otrzymało kopię tej bajki w 1999 r.
[Pod red. Jadwiga Pinderska-Lech, Jarek Mensfelt]