„(…) z trudem dowlókł się do domu, przygotowany na żonine wymówki, że przyszedł z pustymi rękami. Tymczasem Małgorzata ani mru-mru. Dopiero gdy postawił pusty saganek i zmordowany przysiadł na ławie, powiada Darzbujanka strapionym głosem: - No to wiedz, Kubo, że nieszczęścia nie chodzą w pojedynkę, toteż nie zdziw się, gdy ci powiem, że przed chwilą urodziło nam się dwunaste dziecko!”.
To ci niespodzianka! Ale nie z takich opałów wychodzą cało bohaterowie „Czeskich Bajek”. A to wszystko dzięki sprytowi, wytrwałości i dobremu sercu – w takiej kolejności. No i oczywiście dzięki magii.
„Bajki”, mimo swego uroku i mądrości, średnio nadają się dla dzieci. Raz, że nie wszystko by zrozumiały, dwa, że może za dużo… Weźmy taki fragment z baśni, w której główną rolę gra warzenie piwa: „A było to piwko, o którym mówiło się za siedmioma górami! Kto go skosztował, nie mógł ust oderwać, a w czeladnej browaru dzień i noc po południu rozbrzmiewały śpiewki i wiwaty, jakby się tam odbywało nieustające weselisko”. Itd., itd.
Dość szybko zaczęło mi świtać, że skądś znam Drdowy dowcip, jego gnuśne diabły i sprytny lud. Rzeczywiście, Drda był również autorem komedii, które w latach 80 zrealizował Teatr Telewizji w znakomitej obsadzie: „Zapomniany Diabeł” (m.in. z Januszem Gajosem, Anną Seniuk i Janem Peszkiem) i „Igraszki z Diabłem” (m.in. z Marianem Kociniakiem, Magdaleną Zawadzką, Markiem Kondratem i jego ojcem Tadeuszem w roli Bel...