To wszystko przez moje nazwisko! Gdybym nazywała się Gabrysia Grzeczniutka, to ludzie inaczej by mnie traktowali. Ale Gabrysi Bzik mogą się czepiać do woli. Dlatego ciągle ląduję na dywaniku u dyrektora. Któregoś razu wylądowałam tam z Nilsonem Makówką, kolegą z klasy. Od tego czasu trochę się kumplujemy. Łączą nas sprawy "jak by to powiedzieć" przygodowe. Skutki uboczne brania udziału w konkursach radiowych bywają nieprzewidywalne! Człowiek wygrywa zwykłe bilety na wystawę, a ląduje w stolicy świata i to z misją do wykonania. A raczej do wykopania. W dodatku ta misja ma coś wspólnego z najbardziej zakręconym artystą, jakiego świat widział. I wszystko jasne, no nie?