No przyznam się wam, że totalnie nie spodziewałam się takiej treści! Sięgając po nią byłam pewna, że będzie to płomienny romans i ukazanie setek różnorodnych pozycji seksualnych. Początek nawet to sugerował, ale na krótko. Dalej przeczytałam o chorym psychicznie człowieku, który zjadał swoje wcześniej zgwałcone ofiary! Zasadą jego było, choć ciężko stwierdzić po jego psychice, że wiedział o czym mówi, by ukarać wszystkie kobiety, które według niego były rozwiązłe. Gwałt na nich miał być karą za tryb życia, które wiodły, a zjadanie ich... Cóż, to miało coś wspólnego z zacieraniem śladów, choć to wszystko, co było ukazane później, te resztki, organy... Nie mam słów na kreatywne ułożenie historii tej autorki...
To było coś więcej niż horror, thriller, czy też parapsychiczne zachowanie ludzi obłąkanych. Nie chcę tutaj streszczać całej książki, ale z pewnością w pamięci zapadnie wam pewna lalka... I tak, skoro historia wciąż trwa, to wiadomo, że cudem, ale prawdziwym cudem nad cudy dziewczynie uda się przeżyć, by w następstwie leczyć się ze swojej traumy. I teraz pytanie brzmi, czy mężczyzna o takich zaburzeniach odpuści? Czy pozwoli jej dalej żyć i cieszyć się chwilą z ukochanym? Co tak naprawdę ma wspólnego z całym zajściem apartament przedstawiony na okładce książki?
Ta pozycja przekonała mnie do tego, że wierzch książki nie musi ukazywać przesłania do treści. Owszem, jest tu kilka opisów scen, które nie powinny czytać osoby nieletnie. Jednak moim zdaniem nie jest ...