Niczego nie oczekiwałem, a dostałem dystopijną, baśniową kreację czerpiącą garściami z gatunku oraz mitów przetopionych na reinstalację powstania homo sapiens. Napisana płynnym językiem, gdzie narrator zmienia się metodycznie, w zależności, kto kieruje sterem, czy Nina Szubur, odźwierny mrocznych grobowców, gdzie zalega pleśnią, czy zimna, lodowata siostra Ann. To sprawia, że widzimy świat z kilku perspektyw. Kilka motywów oklepanych, za to zacnych: na czele z miastem z ogrodami i przepychem na najwyższym piętrze, by w czeluściach podziemia, gdzie dostaniesz się windą - lądują martwi, skazańcy, chimery czy posągowe postaci z egipskiej manufaktury. Jest to świat poukładany według najbliższego wzorca. Architekci oraz księgowi są na najwyższych szczeblach, gdzie rebelianci nie są mile widziani, a nie porządek góruje na dolnych kondygnacjach. Widziałem to wielokrotnie w kulturze, ale z jakiegoś powodu działa. Może dlatego, że mity o bogach są wiecznie żywe, a góra zawsze kojarzy się z jednogłośnym rozkazem, matematyczną precyzją i niezgodą na bunt (jakbym widział polityków, którzy zawsze myślą, że wiedzą lepiej od ciebie). Bardzo ciekawe podejście do kultu zmarłych, o tym, jak ktoś postanowił nas stworzyć i dlaczego jesteśmy zabawkami projektantów ludzkiego losu. Niby znajome, ale prowokuje, i ma tę polityczną subwersję, niebezpieczne zabawy w Boga, które rujnują słabych oraz mentalnie nieprzygotowanych na symulację rzeczywistości. Przede wszystkim wciąga w swój matematyczny...