Analfabetka to krótka, pozbawiona patosu autobiograficzna opowieść o losach emigrantów, trudnościach z odnalezieniem się w nowej rzeczywistości, zadziwiająca prostotą i celnością języka.
Na początku książki czteroletnia dziewczynka, wychowująca się na przedwojennej węgierskiej wsi bez elektryczności, bieżącej wody i z dala od stacji kolejowej, umie już czytać. Od najmłodszych lat pochłania wszystkie teksty, jakie tylko wpadną jej w ręce, uwielbia także opowiadać zmyślone historie. Jako czternastolatka trafia do internatu, w którego murach rozbrzmiewają rewolucyjne pieśni. W 1956 roku bohaterka wraz z mężem i paromiesięcznym dzieckiem opuszcza Węgry. O przybyciu do Szwajcarii opowiada bez ozdobników - na przywitanie orkiestra, prysznic i dezynfekcja odzieży, zakwaterowanie w lozańskich koszarach. Monotonia pracy w fabryce, izolacja kulturalna odbierają życiu nadzieję. Bohaterka czuje się analfabetką - potrafi wysłowić się po francusku, lecz upokarza ją kontakt ze słowem pisanym.