Po prawie trzydziestu latach w roli dyrektora Pucharu Świata FIS w skokach narciarskich, kiedy przeszedł na emeryturę, Walter Hofer zaskoczył chyba wszystkich – nie opublikował wspomnień czy dziennika, nie dał się namówić na wywiad-rzekę przez któregoś z czołowych dziennikarzy sportowych. Napisał i wydał powieść, w dodatku romans – jest tu wszystko, czego potrzeba: ciekawie zarysowani główni bohaterowie, ich dramatyczne losy z happy-endem w wypadku jednego z nich i wielką niewiadomą co do losów drugiego, dynamiczne tło akcji, w dodatku bardzo współczesne, bliskie wielu kibicom skoków i sportu w ogóle. Do tego – wątek polski, który z pewnością zyska uznanie czytelników na Wisłą.
Kibiców skoków narciarskich dodatkowo zainteresują kulisy tej dyscypliny, które autor zręcznie wplótł w główny wątek powieści. Za dyrekcji Hofera wiele się w skokach narciarskich zmieniło. Z niszowej sportowej rywalizacji górali całego świata, przyciągającej wyłącznie pasjonatów, skoki stały się pierwszorzędnym profesjonalnym widowiskiem gromadzącym przed ekranami telewizorów i komputerów miliony ludzi na całym świecie. Jak do tego doszło, a raczej, co musiało się wydarzyć, aby media przyznały skokom swoje prime times, autor ujawnia właśnie tutaj, w tej książce. W zasadzie odsłaniając rąbek, bo kto jednak powiedział, że sławny menadżer sportu nie opublikuje kiedyś prawdziwych wspomnień?
Kibiców skoków narciarskich dodatkowo zainteresują kulisy tej dyscypliny, które autor zręcznie wplótł w główny wątek powieści. Za dyrekcji Hofera wiele się w skokach narciarskich zmieniło. Z niszowej sportowej rywalizacji górali całego świata, przyciągającej wyłącznie pasjonatów, skoki stały się pierwszorzędnym profesjonalnym widowiskiem gromadzącym przed ekranami telewizorów i komputerów miliony ludzi na całym świecie. Jak do tego doszło, a raczej, co musiało się wydarzyć, aby media przyznały skokom swoje prime times, autor ujawnia właśnie tutaj, w tej książce. W zasadzie odsłaniając rąbek, bo kto jednak powiedział, że sławny menadżer sportu nie opublikuje kiedyś prawdziwych wspomnień?