"Wybacz mi,Johannesie,to,co zrobiłam.Sama sobie nie mogę wybaczyć,a Bóg się tym nie przejmuje.Trzymam nóż i bawię się myślą,że mogłabym wyciąć swoje stopy z tej jedynej fotografii,która przedstawia ciebie.Twój cień pada na moje nogi i chciałabym go wyciąć ze mnie.Ale wtedy musiałabym odciąć także te prawdziwe,cielesne stopy.Bo przecież mogę jeszcze poczuć twój miękki cień.Tak podstępne i zdradliwe jest moje ciało.Pamięta dotyk twoich dłoni,muśnięcie zbrązowiałych palców.Pamięta ciężar leżącego na mnie ciała,torfowy zapach skarpet ściskających palce u nóg.Szrama na brodzie pamięta czubek języka,sutki - bolesne uściski,a uda ciężki dotyk męskich lędźwi.A najgorsza jest oczywiście moja podstępna cipa,która chciałaby się tobą wypełnić,bo drugiego tak pasującego do mnie chuja nie spotkałam wcześniej,a tym bardziej później."
I wokół wspomnianego powyżej ch... kręci się fabuła "Akuszerki".
Genitalia obu płci,wydzieliny,wulgarność,bród,zimno i śmierć - to główne składniki historii miłości kobiety o przezwisku Krzywe Oko.
Ta miłość i obezwładniające pożądanie jest surowa,brutalna i pozbawiona czułości.
Styl pani Katji Kettu jest chaotyczny,poszarpany na małe fragmenty,krótkie zdania i brak mu płynności.Nie potrafiłam się rozsmakować w czytaniu,wzruszyć losami bohaterów ani zachwycić opowieścią o miłości,która zrodziła się w trudnych czasach i równie trudnych okolicznościach.
Z lat szkolnych wyniosłam wiarę i przekonanie,że literatura piękna jest piękna bo zachwyca słowem i stylem.Dlatego też nigdy nie uznam książek,podobnych do "Akuszerki" za wartościowe.
Wprawdzie kwiatki,ptaszki i serduszka to nie są moje ulubione motywy ale epatowanie wulgarnością,też nie wzbudza we mnie pozytywnego nastawienia.
Książka Katji Kettu jest określana jako obrazoburcza i jednocześnie liryczna.
Liryka ginie pośród prostackich wyrażeń.
Jeśli chciałabym posłuchać wulgarnych określeń,wystarczy,że przeszłabym się ulicami ,którejkolwiek wsi albo zawitałabym do dzielnicy o złej sławie i mrocznym uroku.Wystarczyłoby stanąć pod najpodlejszą knajpą i potok plugawych wyrazów zalałby mnie jak lawa z krateru.
"Nie mogłam sobie nie wyobrażać tego,jak w myślach kochałeś się z tymi kobietami,wchodziłeś w te kurwy i dziwki z miasta Babel,robiące Szatanowi loda, i patrzyłeś im w oczy w taki sam sposób,jak patrzysz na mnie,szeptałeś,że pachnę płodnością.(...)
Najbardziej dręczyła mnie myśl,że te kobiety rozkoszowały się tobą.Jak wszystkie zaciskały pizdy wokół twojego chuja.(...)
Smakowały jędrny ogon niemieckiego oficera SS,spijały krople potu z brudnego fińskiego kutasa,z zaślinionego,śmierdzącego machorką wyrostka ruskiego więźnia."
Czytanie potoku myśli,obsesyjnie zakochanej akuszerki było dla mnie męczące.
Dla mnie to nie jest literatura a jedynie papier,bezpowrotnie stracony na brednie.