Od czytania tego zbioru reportaży można się pochorować. Polska służba zdrowia w agonii? Śmiać się, czy płakać? Dramat to, tragikomedia, czy thriller? Niestety na pewno nie SF. Czytałam błyskawicznie, prosto było i dosadnie, a z każdą przewracaną kartką i mnożącymi się absurdami moja niemoc i przerażenie rosło. Jestem zasadniczo zdrowa i moja rodzina też, Bogu dzięki, z opieki medycznej korzystamy sporadycznie, ale tyle choróbsk może nas dopaść znienacka! I wtedy co? Ano, spotkam się ze służbami medycznymi ze stron tych reportaży i naszym chronicznie chorującym systemem publicznej służby zdrowia. Z lekarzami, pielęgniarkami, ratownikami medycznymi - ludźmi notorycznie zmęczonymi, zniechęconymi i często bezsilnymi, którzy kiedyś mieli dobrą wolę i wielkie ideały, a teraz mają takie hobby, że ratują ludzkie życie. I z bezdusznym systemem - paragrafami, komisjami, procedurami, niezrozumieniem, niemocą systemu, lekarza i pacjenta.
Czytałam wcześniej „Małych bogów”, myślałam, że to szczyt patologii, po „Agonii” wiem, że to była bułka z masłem, tutaj ta patologia systemu rozkwita w pełni, to faktycznie agonia służby zdrowia. Można by sądzić, że autor przesadza, wyolbrzymia, ale niestety wszyscy mamy medyczne doświadczenia swoje i naszych znajomych, nieprawidłowościami jesteśmy bombardowani w środkach masowego przekazu. Co możemy zrobić? Ano, starać się nie chorować, a jak nas już dopadnie, to nie ma innego wyjścia, trzeba się oddać w ręce personelu medycznego. Ale spoj...