Taggart wierzył, że w walce o słuszną sprawę cel uświęca środki. W dobrej wierze zgodził się udawać przyjaciela, który od lat nie mógł odwiedzić swojej babci. Taggart bez trudu wcielił się w rolę lekkoducha i playboya, starsza pani przywitała go jak wnuka, ale jest ktoś, kto od początku mu nie ufa. Mary instynktownie przeczuwa, że ten mężczyzna prowadzi jakąś grę, ale im baczniej go obserwuje, tym szybciej traci dla niego głowę. Jak zareaguje, gdy prawda wyjdzie na jaw? [Harlequin, 2006]