"A potem nie było już niczego" to książka, gdzie początek był dla średni zachęcający, jednak nie wiem do końca czy to była wina samej historii czy po prostu tego, że akurat trafił mi się taki czas. A od pewnego momentu już nie dało się oderwać. Jedyne do czego się mogę doczepić to kwestia wyjaśnienia tej magii. "Im więcej wiem, tym mniej rozumiem". To są idealne słowa. Za mało zrozumiałe to było dla mnie, tak pomieszane, przeczące, ale z drugiej strony bohaterka też nic z tego nie zrozumiała, więc nie ma źle😂
Zakończenie... Bardzo, bardzo mi się podobało, ale tak nie do końca, bo teraz trzeba czekać na 2 tom 😂Zakończenie jest otwarte, choć z drugiej strony idzie się domyślić co się tam mogło stać i jak historia może się zakończyć. Jest jeszcze wiele do wyjaśnienia, bo nie wiadomo co się stało ze wszystkimi bohaterami. Dużo osób oczekuje też czegoś od Any, ale my nie wiem do końca co.
"Przez cały ten czas czekaliśmy, aż się pojawi".
Z niecierpliwością czekam na kontynuację. Nie ukrywam, że z wielką chęcią chce ją jak najszybciej poznać i liczę, że długo nie będę musiała na to czekać. Ja jej naprawdę potrzebuję. Naprawdę, naprawdę. Czuję duży niedosyt.
"A potem nie było już niczego" to książka, o której zdecydowanie za cicho. Koniecznie musicie ją poznać. Trafi do grupy moich ulubionych książek i na pewno nie raz do niej wrócę. Każdy bohater przypadł mi do gustu, oczywiście oprócz tych złych a i Ana z czasem wzbudziła moją sympatię. Musicie koniecznie poznać Killiana.
Do tego książka cudownie wygląda i to nie tylko na zewnątrz, ale i w środku, co możecie wszystko zobaczyć na zdjęciach. Bardzo polecam, miłego!