Prozę señor Vásqueza przyjmuję z całym dobrodziejstwem inwentarza – jak nikt potrafi łączyć życie jednostki z historią kraju, ubabraną krwawą polityką, zabójstwami i teoriami spiskowymi Kolumbią.
Sergio to ceniony na świecie reżyser. Udaje się do Barcelony, by wziąć udział w święcie ku jego czci, gdy dowiaduje się o śmierci ojca. Pytanie czy ma pławić się w zaszczytach, czy też wracać na pogrzeb, rozpoczyna powieściową epopeję. Lecz to nie jego losy będziemy śledzić – „A gdy obejrzysz się za siebie” to historia Fausto Cabrery i jego rodziny. Vásquez wysyła go do Chin, gdzie uczy się, jak zostać prawdziwym komunistą. On, jak i jego wybranka, mają wrócić do Kolumbii, by głosić słuszną ideologię i dobrą nowinę – pod egidą wielkich myślicieli, z Mao na czele, z pieśnią o czerwonych sztandarach na ustach, przynieść ciemiężonemu ludowi Kolumbii wieczną wolność, szczęście proletariatu, wprost raj na ziemi.
W powieść wtłoczono tak wiele, że utonąłem gdzieś w jej połowie jak w mulistych wodach Mekongu. Partyzantka i spiski, posępne chińskie osiedla i miasta (i jeszcze bardzie smętne hotele dla zagranicznych gości), frankistowska Hiszpania, szpiedzy wśród najbliższych, słomiane przyjaźnie, gęsta i parna dżungla – to wszystko, owszem, napisane wyśmienicie i z wielką drobiazgowością (przecież to Vásquez!), a jednak rozmyło się pod naporem zdarzeń, zaś losy Sergia i jego kompanii stały mi się obojętne.
Autorowi zależało na ukazaniu pewnych mechanizmów, zestawienia ze sobą człowieka i siły państwa. Pierwsze skrzypce grają wpływy ideologii, która kształtuje rzeczywistość w zupełnym oddaleniu od realiów i trosk tych, którym chce pomóc. Vásquez skupia się na historii ludzi przegranych – zafascynowani marksizmem bohaterowie, nie potrafiący czerpać nauk z historii, rozbijają się o ten sam mur, o który rozbijały tysiące wcześniej i kolejne tysiące później – ścianę zakłamania i sprzedajności. Ile lat musi upłynąć, by zdali sobie sprawę z klęski własnych przekonań i czynów? To także historia upadku rodziny, w której myśli Mao są ważniejsze niż miłość i oddanie. Opowieść o człowieku, który uczy się, że najłatwiej jest odwracać wzrok na nieszczęście, pozwala sobą manipulować, wyprać z uczuć wzniosłych. To historia o indoktrynacji i zabijaniu rozsądku.
Wymagająca ale w pewnym stopniu wciągająca. Warto się z nią zmierzyć.
Przekład: Katarzyna Okrasko