„Pajęczyca” Mariusza Leszczyńskiego to kryminał, który wciągnął mnie od pierwszej strony, a z każdą kolejną budował napięcie, niejednokrotnie zaskakując niespodziewanymi zwrotami akcji.
Diana Rudnicka, która jest profilerką, dostaje do rozwikłania, z pozoru nieskomplikowaną sprawę zaginięcia młodej dziewczyny. Kobieta rusza w Bieszczady w poszukiwaniu poszlak, które doprowadzą ją do rozwiązania sprawy. Podejrzanym o morderstwo jest Alfred-upośledzony mężczyzna, który przed rokiem był również podejrzewany w sprawie zaginięcia innej młodej dziewczyny. Czy te dwie sprawy się ze sobą łączą… W Bieszczadach kobieta nie podaje swojej prawdziwej tożsamości ani powodów, które ją tam sprowadzają. Udaje ona pisarkę zainteresowaną zgromadzeniem materiałów do napisania książki. W trakcie swojego pobytu poznaje Kamila, który poszukuje zaginionej córki. Tych dwoje postanawia połączyć swoje siły w poszukiwaniach mordercy, rozpoczynając z nim niebezpieczną grę. Gra, w której stawką może okazać się życie i wolność. Czy morderca pozostający na wolności, próbuje oczyścić się z win, wrabiając w morderstwo niewinną osobę…
Niezwykle wciągający kryminał, w którym nie ma nawet chwili na nudę, a zaskakujące zwroty akcji niejednokrotnie wywołały wiele szoku, a wydarzenia biegły torem, którego kompletnie nie przewidziałam. Ale to właśnie podobało mi się najbardziej – umiejętność zaskoczenia przez autora, którego zdecydowanie nie brakowało. Diana – główna bohaterka, którą bardzo polubiłam i z wielkim zaciekawieniem odkrywałam jej tajemnice, ale również kibicowałam w rozwiązaniu zagadki. Postać została świetnie wykreowana, dopracowana i przemyślana.
Fantastyczna książka, która porwała mnie od pierwszej strony, a napięcie na wysokim poziomie utrzymała do samego końca. Nie było to moje pierwsze spotkanie z twórczością autora, ale kolejne udane i z pewnością w przyszłości jeszcze sięgnę po jego książki.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję wydawnictwu.