W piątek o 14-tej skończyłem pracę i jak co dzień w drodze powrotnej z głośników popłynął IM, ale na wieczór już miałem w głowie plan na nieco inną ucztę, zapraszam...
i ostatni na to nocne słuchowisko... Jeśli ktoś dał sobie czas, by odsłuchać wszystkie w proponowanej przeze mnie kolejności, to nie będzie zaskoczony finałem...
Oto numer, od którego zaczęła się moja przygoda z Accept. Grubo ponad dekadę temu, zagraliśmy go nawet na jednym z pierwszych, biletowanych klubowych koncertów.
Dobre. Ale dla mnie koncertem wszechczasów był koncert na stadionie śląskim. Bilet mam do dzisiaj. A z innych ich koncertów, uwielbiam oglądać koncert z Placu Czerwonego.