Nuty umpa-umpa-ymc-ymc-ymc na podkręconych basach, koguta sąsiadów drącego dzioba o poranku, disco polo, ryczących reklam, aktorów sepleniących w dubbingu, cichego dubbingu w ogóle, koncertów noworocznych, Last Christmas - od tego już tylko krok do folkloru na ścianie. Piosenki z refrenem: ajlowju, ajlowiu, ajlowiu. Nie pamiętam, czyje to, ale wrażenia w sobie mam jak wyżej. Przyszłość narodu drącą ryje, bo inaczej nazwać tego nie można. Cięcia i zbijania metalu, alarmu w pralce, że skończyła pranie, k-popu (w większości), techno, wuwuzeli (mogłabym zabić), mężczyzn piszczących piosenki - co innego faktycznie ciągnąć coś na wysokim tonie a co innego piszczeć jakby komuś przyrodzenie skręcali, kobiecych dysonansów w piosenkach japońskich, hindi, tamil, telugu. Mlaskania, ciamkania i siorbania przy jedzeniu - zwłaszcza w kinie i podkręconego na full meczu w tiwi, gdy ja w RPG-u kombinuję, jak przypier... rozgromić wrogą armię magicznom ruszczkom.