Jeżeli chodzi o lektury... Hmm...
Nienawidzę jak mi ktoś coś narzuca, a w przypadku lektur, narzucany jest czas, do kiedy trzeba ją przeczytać. Najczęściej trzeba pozostawić książkę, którą się czytało, aby zabrać się za pozycję z kanonu lektur.
Z innymi książkami, które nie są obowiązkowe jest tak, że jak Ci się nie spodoba, to możesz ją odstawić na półkę, natomiast lektury nie możesz, bo otrzymasz ocenę niedostateczną. Więc już pewien rodzaj szantażu się pojawia.
Na 24 maja mam "Potop", przez który kompletnie nie mogę przejść. Utknęłam na pierwszych stronach i jak tylko zaczynam, to już mnie odrzuca...
Natomiast, ostatnio miałam do przeczytania "Świętoszka" i cóż mogę powiedzieć... Jedna z nielicznych lektur, które sprawiły mi ogromną frajdę w czasie czytania (przeczytałam dzień przed zaliczeniem).
Lektury mają swoje plusy i minusy, jednak gdyby nie one, nie wiem czy sięgnęłabym tak szybko po takie tytuły jak np, "Świętoszek", "Król Edyp", "Antygona", "Buszujący w zbożu" i wiele innych, które przypadły mi do gustu.