Są audio i audio - jedne to tylko przeczytane książki a drugie to prawie słuchowiska. Ja słucham tych pierwszych, chyba już od trzech lat. Miałam wielkie opory przed sięgnięciem po audiobooki bo zdecydowanie nie jestem słuchowcem (nie rozpoznaję ludzi po głosie, z trudem wyłapuję słowa w piosenkach, nawet polskich czasami). Niemniej przy wykonywaniu czynności powtarzalnych typu prasowanie lub spacery z psem żal mi było czasu kiedy mózg nie miał zajęcia. Zaczęłam słuchać powieści, bo to najłatwiejsze było dla mnie. Wydaje mi się, że nie przyswajam 100% treści ale w przypadku beletrystyki nie miało to znaczenia. Zawsze orientowałam się co, kto, z kim, gdzie i jak. Teraz słucham więcej niż czytam wzrokowo. W przypadku książek popularno-naukowych straty w przyswajaniu treści są większe ale z kolei dzięki dostępowi do Storytel mam możliwość słuchania nowości po angielsku, jeszcze przed ukazaniem się polskiego tłumaczenia. Niestety ten usługodawca ma dość ograniczoną ofertę po polsku (zwłaszcza w kategoriach mnie interesujących).
Podsumowując, ja, łamaga słuchowa, daję radę :) i polecam.