Nie denerwuj mnie nawet. Od tygodnia nie widać najblizszej gory, bo za chmurami. A dziwne, ze jest taka pogoda teraz, bo urlop skonczylam. (na urlopie ściana deszczu, ale t akurat u mnie norma od lat)
Oj już nie narzekajcie. Wolę szaro, mglisto i wilgotno niż 50 stopni w cieniu o ósmej rano. Wszyscy kurna narzekają na susze i deficyt wody a jak wreszcie aura coś działa w kierunku - nikomu nie pasuje.
@Jarys - jak Cie lubię. Nie będziemy razem spędzać urlopów :) PS. Ja lubie ta naszą pogode typu 4 pory roku, ale jednak w tym roku ani razu nie ubralam sukieniuni ani krotkich portek.
Moją jedyną kiecką w życiu, którą założyłam dobrowolnie była ta od ślubu, więc za tym elementem garderoby nie płaczę. Też lubię nasze cztery pory roku, ale wolę śmigać w spodniach.
Słuchajcie deszcz jest potrzebny, bo jest naprawdę sucho. I pamiętam jak w zeszłym roku jakoś po dniu matki przybyły takie upały, że człowiek tylko sapał. Ale to nie zmienia faktu, że to jest najzimniejszy czerwiec od lat. I to fakt a nie żałoba, że nie ma słońca i upału. Taki mamy w tym roku czerwcokwiecien ;)
Ja zaslaniam wieczorem bo mam slońce od wschodu więc rano o 7 jest już ponad 40 stopni i tak do 11. Potem jest cień. A winobluszcz odżyje. Podlewaj go i zroś trochę ale jak bedzie już cień
A pijam ja herbatkę i w upały. Dla mnie upał to pojęcie względne. Jestem z tych co marzną, gdy temperatura spada poniżej 25 st. C. 27-29 - ideał, gdy jest długo powyżej 30 stopni, zaczynam się męczyć.
A u mnie dzis był pierwszy dzień słońca. Bez kropli deszczu i z 30stopniami w cieniu. W efekcie - po raz pierwszy od ośmiu miesięcy czuję się dobrze. Zwyczajnie dobrze. Wypoczęta, naczytana i nagrzana słoneczkiem z witaminką.
No rzeczywiście, jak nie pierwszy, to powiedzmy drugi dzień, kiedy czuje się lato. Tylko że takie burzowe napięcie w powietrzu, że mnie, starą, steraną meteopatkę chyba wykończy.