Przemęczyłem pierwszy odcinek. Średnio jestem zainteresowany kontynuacją. Momentami zgrzyta campem ku uciesze współczesnej widowni. Nie żeby oryginał był nieskazitelny, ale wyszło sztucznie, choć efekty specjalne podziwiam - ktoś się starał, doceniam. Niestety wygląda jak niezgrabne streszczenie książki do połowy, bo twórcy średnio trzymają się pierwowzoru. Mam problem z aktorami, bo arystokratyczny Dracula jest postacią numer jeden, pozostali średnio pasują do swoich ról. Widać, że autorzy chcieli poeksperymentować - i obok zacnych scen (transformacja wilka!) pojawiają się groteskowe przebitki (urwana głowa, co to ma być?!). Balansuje między powagą a zamierzonym humorem prosto z bazaru. Niestety - dominuje to drugie i momentami brakowało efektu muzycznego z Benny Hilla, żeby było przaśnej. Nie będę udawał - umęczyłem się okrutnie, chociaż początek zapowiadał się elegancko. Piękna sceneria, jak na możliwości telewizyjne, rozmowy przy świecach. Ale z czasem zacząłem żałować, że twórcy szybko przenieśli się w kiczowaty spektakl z absurdalną ilością posoki. Powiem tak - nikt nigdy nie dorówna Stokerowi w budowaniu atmosfery. Dzisiejsi twórcy są na to za ,,głupi'', ale są zbyt ,,nowocześni'', żeby dekorować świat w starych barwach.