📚OPINIA PATRONACKA📚
Tytuł: "Just promise me..."
Autorka: M. Mackenzie
Wydawnictwo: Black Rose
#współpracareklamowa z Autorką.
Leah Collins wraca do Berkeley. Uczelnia, która zawsze była jej marzeniem, osoby, które doskonale zna. W tym też, niestety, sąsiad, który uprzykrzył jej życie kilka lat wcześniej. Cameron Johnson. Chłopak od zawsze miał powodzenie u płci pięknej. Jako rozgrywający drużyny futbolowej, należał do popularnego grona. Cóż, nie należał do męskich osobników, których można oznaczyć zieloną flagą.
Leah zrażona przeszłością, złamaną dumą i sercem, które przeżyło zawód, będzie musiała stawić czoła przeciwnościom losu, a zanosi się na to, że Johnson jej tego nie ułatwi...
Nadszedł czas na zupełnie inne oblicze Autorki. Ale jakie! Tą historią, Mackenzie udowodniła, że potrafi odnaleźć się na wielu płaszczyznach pisarstwa, nadal utrzymując czytelnika w ciekawości.
Tym razem podchodzimy do książki bardziej emocjonalnie, bo właśnie taka jest ta historia. Bohaterami są młode osoby, które zdążyły już swoje przeżyć. Z jednej strony mamy do czynienia z nie do końca idealnymi relacjami rodzinnymi, z drugiej jest też coś, na co nie można mieć wpływu - choroba. Pod tymi motywami, fabuła skrywa smutek, żal, rozczarowanie, ból, niepewność.
Jednak to nie wszystko. Wiele scen wywołuje uśmiech, daje nadzieję i pokazuje, jak przepiękne relacje mogą stworzyć ludzie.
Zacznijmy od oczywistej tu relacji: hate-love. Leah i Cameron znają się od dawna i obecnie są właśnie na etapie złowrogiego nastawienia wobec siebie. On zranił ją w przeszłości, ona ośmieszyła go teraz. Ona chce go po prostu unikać, on zaleźć jej za skórę, zemścić się. Cóż. Najpierw musi się do niej zbliżyć, a ten etap wywołuje w obojgu nieoczekiwane uczucia. Jak tylko przypomnę sobie te momenty... aj! Idealne przekierowanie relacji.
Widać tu diametralną przemianę bohaterów, która wywołana została upływem czasu oraz wpływem drugiej osoby. Każde z nich dostało drugą szansę.
Tylko czy wykorzystają ją w pełni? Czy będą mieli na to czas?
Ostatni wątek, który skradł moje serce w całości, to przyjaźń. Autorka przedstawiła tę relację w taki sposób, że uśmiechała się we mnie każda możliwa komórka ciała. To rodzaj przyjaźni dosłownie na dobre i złe. W zdrowiu i chorobie. Takiej, która zdolna jest do poświęceń, które stają się oczywistością i nie oczekują niczego w zamian. No, może poza byciem szczerym na mały paluszek 🩷
"Just promise me..." to przepiękna książka. New adult w wersji dla każdego. Dzięki tej historii można docenić każdą chwilę, spojrzeć na wiele rzeczy z zupełnie nowej perspektywy. Bo czasami to, co najbardziej wartościowe, nie znajduje się wcale daleko. Mimo strachu, warto umieć ryzykować, by coś nie uciekło nam sprzed nosa. Czas nie stanie w miejscu.
Moja ocena: ⭐️⭐️⭐️⭐️⭐️⭐️⭐️⭐️⭐️⭐️/10
Opis:
"Cameron Johnson – rozgrywający szkolnej drużyny futbolowej – nigdy nie musiał zabiegać o względy płci przeciwnej. Nie przejmował się również uczuciami innych. By utrzymać swoją reputację, był skłonny zniszczyć psychicznie. I nawet się nie zawahał.
Leah Collins po trzech latach wraca do Berkeley. Zadra w postaci narcystycznego sąsiada wciąż uwiera niczym drzazga wetknięta głęboko pod skórę, przez co ma ochotę zrezygnować z największego marzenia, jakie posiada – z uczelni, na której znalazł się również Johnson.
Kiedy wreszcie udaje się jej wziąć głęboki wdech, padający na nią wyrok sprawia, że każda decyzja, każdy kolejny krok jest gorszy od poprzedniego i przysparza coraz więcej bólu. Machina niepewnego jutra ruszyła."