“To oczywiście nie pani wina, że pani nie nadąża z trzymaniem ręki na pulsie współczesności (...) To po prostu biologia. Wymiana pokoleń. Sygnał, że trzeba zostawić scenę młodszym...”
Książka zaczyna się jak film Hitchcocka – od trzęsienia ziemi. Rodzinnego trzęsienia ziemi. (…) A potem, jakby powiedział mistrz suspensu, napięcie rośnie… Rozładowywane skutecznie częstymi wybuchami...